niedziela, 17 kwietnia 2011

Edinburgh running network


Drogi kochany pamiętniku... dziś w szkole koledzy..

tfu! miało być coś innego :)
A więc witajcie po raz kolejny, dzięki za pozytywne komentarze które dodały mi otuchy i jeszcze bardziej utwierdiły mnie w przekonaniu że cel który sobie założyłem i jego realizacja nie jest tylko wróżeniem z fusów ale jest jak najbardziej realny i coraz mocniej namacalny! Mimo przeciwności które napotykam i pokus, nadal biegam!!

Tydzien temu przeniosłem się z Inverness do Edynburga, przez co chodziłem skołowany i nie mogłem się na niczym skupić. Niby się człowiek nie martwi bo optymista wszędzie widzi pozytywy a jednak jak coś się wbije do głowy to siedzi i nie chce z niej wyjść.

Zmiana miejsca zamieszkania, poszukiwania nowej pracy.. mnóstwo znaków zapytania, tymbardziej za granicą. Mimo iż jestem tutaj już ponad rok i owszem jest o niebo lepiej niż na początku to i tak nie czuję się jak u siebie (dobre określenie.. czyli gdzie?), w każdym bądź razie nie miałem ostatnie dwa tygodnie czasu trenować, biegałem może z 4 razy.

To co jednak założyłem sprawdziło się, po weekendzie zaczynam pracę w tutejszej włoskiej restauracji, mimo innych propozycji bardziej dla mnie finansowo opłacalnych wybrałem właśnie tą opcję gdyż najbardziej zależy mi na rozwoju i mam nadzieję że właśnie przygoda z włoską kuchnią zaowocuje na przyszłość. O tyle dobrze że nie zamknąłem sobie innych opcji i w razie W, gdy stwierdzę że się nie rozwijam a stoję w miejscu mam możliwość się przenieść do innej kuchni.

Jestem na ten moment spokojniejszy, sypiam w końcu jak normalny człowiek i nie budzę się rano zmęćzony. Oglądałem dzisiaj rano transmisję z maratonu w Londynie, ale emocje!!! Ile bym dał żeby pobiec tą mistrzowską trasą! Postanowiłem rejestrować się na za rok gdy tylko organizatorzy otworzą rejestrację, wiem że jest ciężko się dostać bo jest losowanie ale najwyżej poczekam kilka lat. Finał finałów mam plan pobiec Londyn.
Tego ranka bieg zdominowali oczywiście Kenijczycy (tak samo jak dzisiejszy maraton w Krakowie).

Dołączyłem do grupy biegowej w Edynburgu dzięki czemu integruję się z lokalną biegową społecznością. Poprostu potrzebuję klubu tak jak to było w Gryfinie, kolejny bodziec motywacyjny :).
Plany biegowe mam następujące, mianowicie 22 maja biegnę tutaj w Edynburgu półmaraton, niestety na maraton nie było już wolnych miejsc, co poradzę, szkoda.
Do tego czasu planuję trening raczej nudny czyli bieganie co drugi dzień, rozbieganie z przebieżkami, drugi trening to bieg w drugim zakresie na progu mleczonowym, długie odcinki w tempie 4:40/km, oraz trzeci trening to tysiączki poniżej 4/km, możliwe że raz czy dwa włączę zamiast nich interwały 5x2,5 w tempie 4::05 - 4:10. Nie znam trasy tutaj i oczywiście Szkocja czyli pogoda może być różna więc zobaczymy co z tego wyjdzie, idealnie byłoby pobiec 4:16 na km, poniżej 1:30 ale to wyjdzie w praniu, tak czy siak chce sie zblizyc do 1:30, już rok temu miałem taki plan ale mi to udaremniła kontuzja.

Później na jesień planuję setkę w Kaliszu aby zrobić sobie prezent i spełnić marzenie które wydaje się czymś kosmicznym, ale ten właśnie cel pozwala mi patrzeć w przyszłość pozytywnie i znajdywać w sobie siłę do wyjścia na trening. Z nieoficjalnych informacji wiem, że setka jest w 3 sobotę października, ale może termin ulec zmianie z powodu wyborów.
Akurat dobrze by było bo wziąłbym wtedy urlop i przy okazji coś jeszcze pobiegł w Polsce z moimi przyjaciółmi z KB Hermes np Poznań maraton, ale jest on 16ego więc dzień po setce, to już byłaby męczarnia ale nigdy jeszcze czegoś takiego nie robiłem, żeby w dwa dni 142km :)

Wychodzę na trening, świeci pięknie słońce i mam blisko do dobrych tras ponieważ mieszkam na obrzeżach.

Pozdrawiam i do zobaczenia !!!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Udowadniasz, że warto mieć marzenia i dążyć do ich urzeczywistnienia! pozdrawiam. K.