poniedziałek, 7 lutego 2011
Postęp
(na zdjęciu ja na mecie półmaratonu w aviemore, koniec roku 2010, 1:52 bez treningu, narastająco połowa później przyspieszanie o 5s na km, minąłem do samej mety może z 300 osób, kolano dało radę:) )
Jest super!!
Po treningu czuję się niesamowicie, mimo, że cały mokry bo ulewa straszna to wyraźnie po 2 tygodniach widzę już efekty. Kilka stopni na dworze wichura a ja w krótkich spodenkach... w Polsce z pewnością by to budziło zdumienie, tutaj niekoniecznie chociarz widziałem jak niektórzy zgrzytali zębami na ten widok hehe.
Dzięki treningowi Krzyśka Bartkiewicza który robiłem przed kontuzją zrobiłem sobie dobry podkład wytrzymałościowy. Mogę szybko wracać do formy. Biegam co drugi dzień 10km, dzisiaj było już dobrze, niektóre kilometry po 4:10, tymbardziej że się dobrze wyspałem i zgubiłem kilka kilo:)
Czuję że będzie dobrze :) 13 marca półmaraton, do tego czasu chce spokojnie biegać, zrobić dwie dwudziestki, a za 2 tygodnie włączyć 4 trening w tygodniu i siłę biegową.
Najważniejsze to się nie podpalać i nie zwiększać obciążenia zbyt szybko.
Półmaraton planuje na 1:45 i może coś urwać z tego ale niekoniecznie.
Postaram się załatwić balon z helem żeby być pacemakerem na 1:45, zawsze to pomocne dla początkujących.
Tymczasem leżę zapdnięty w ciepłej nagrzanej kanapie... pusta lodówka do mnie krzyczy, za kanapą grasują małe głody.. (tak, nie jeden ale cała banda!!!) do sklepu 20 minut na piechote.. ale przyda się spacer po treningu który rozrusza nogi jak masaż :)
byle do przodu!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz