czwartek, 17 marca 2011

Szkockie bieganie

Witajcie,
jestem kilka dni po tegorocznym polmaratonie w Inverness, jest to jedno z wiekszych wydarzen sportowych w polnocnej Szkocji takze nie wypadalo go opuscic tak samo jak rok temu.
Zawody minely w bardzo milej radosnej atmosferze, mimo pogody ktora jak to zwykle byla typowo szkocka (w kratke, moze to od wzorow na kiltach??) panowal niesamowity nastroj i adrenalina unosila sie w powietrzu.
Rano otwierajac oczy odrazu dostrzeglem ze cos jest nie tak.. zbyt jasno w pokoju. Mysle snieg, a po chwili, no nie, bez przesady, nie dzisiaj.
Wygladam za okno - bialo. Omatko... padal cala noc i rano byla niemilosierna chlapa, a mialem w glowie obraz milego biegu w okularach przeciwlosnecznych i krotkim rekawku :)
Ok, jest snieg i kilka stopni, ale planuje pobiec ponizej 1:40 czyli juz nie jakis trucht dwugodzinny wiec grubo sie nie moglem ubrac.
Odebralem numer startowy i tradycyjnie koszulke, rok temu byla pomaranczowa, w tym roku jasno szara z logiem polmaratonu i logami sponsorow, zwykly TSHIRT ale cieszy niesamowicie. Start byl o godzinie 13stej, wiatr taki ze glowe urywal.. finalnie wystartowalem w krotkich szortach i podwojnej oddychajacej koszulce. Po kilku kilometrach biegu chcialem koszulke zdjac ale sam sobie dziekowalem ze nie zrobilem tego 20 minut pozniej biegnac niedaleko kregielni na zadupiu gdzie bylo mi zimno mimo podwojnego ubrania. No taka pogoda tutaj. Deszcz snieg wiatr tragedia, zmordowany niesamowicie:) Trzymalem sie od samego poczatku tempa na 1:39, wykorzystujac kazdy zbieg do nadrabiania czasu i urywania ze sredniej. Ostatecznie przybieglem na 1:36:20. Wolniej kilka minut niz rok temu ale jestem z tego wyniku naprawde zadowolony bo moje kolano dalo rade i nie zwracalem na nie calkowicie uwagi, bylo wszystko swietnie, czulem ponadto spory zapas i nie chcialbym zbytnio sie podpalac ale mysle ze calkiem realne jest pobiegniecie polowki w tym roku ponizej godziny 30. W pakiecie na koniec biegu mnostwo slodyczy, bon 15% do sklepu run4it oraz gazety sportowe, mily akcent.
W tym momencie naleza sie wielkie podziekowania organizatorom, wolontariuszom i wszystkim osobom ktore przyczynily sie do tego ze bieg mial miejsce. Ja sam podczas biegu marzlem a deszcz i snieg mi zamarzal na twarzy wiec wyobrazam sobie co czuli wszyscy wolontariusze stojacy na trasie w bezruchu przez 4 godziny wskazujacy biegaczom droge i kierujacy ruchem! Brrrrrr, dzieki Wam za to, to jest naprawde cos genialnego ze cale miasto zyje biegiem i wszyscy bija brawa oraz dopinguja zawodnikow.

Rownie z miejsca jestem zadowolony bo zakladalem ze znajde sie w pierwszej 3setce a ostatecznie zajalem 168 na 1120 osob startujacych. Zwyciezca pobiegl samotnie, oderwal sie od grupy i ukonczyl w czasie 1:07. Oni sa tutaj niesamowici, caly czas biegaja w deszczu sniegu w gorach i lasach i pozneij robia takie wyniki mimo tragicznej pogody.


Teraz odnosnie mojego biegania i treningow oraz stanu fizycznego mojego ciala.
Jestem naprawde mega zdumiony, biegam teraz co drugi dzien bo tak sobie zalozylem i niewiem czy to tylko autosugestia czy naprawde to sie dzieje ale jest swietnie, forma idzie do gory, mam sile by krecic nogami, kolana nie bola, rozbiegania biegam ponizej 5/km. Wczesniej jak biegalem codziennie nie brakowalo mi sily ale czulem sie jakis taki ciezki, teraz mam sily by na kazdym treningu robic akcent a przy zwyklych rozbieganiach nogi niosa i przebiezki na koniec.
Animala biore juz 2 tydzien, duzo mi pomogl, jeszcze kilka tygodni i jestem pewien ze bedzie lepiej. Przedwczoraj zrobilem prawie 20km, dzisiaj interwaly czterysetki po 3:15 i jest to dla mnie bardzo dobre rokowanie.
Znowu poczulem ze zyje, znowu biegam! Znowu jest cel! Mimo deszczu czy sniegu zakladam buty i wychodze, biegne i nie chce sie zatrzymac, teraz tylko to jest dla mnie wazne. Zaluje ze zatracilem cel ostatnimi czasy ale widocznie czasem jest potrzebny wewnetrzny wstrzas zeby przejrzec na oczy.
Ograniczam kilometraz na korzysc instensywnosci i jakosci treningu, chce pobiec kilka maratonow w tym roku, ponizej 3:30 i na koniec roku setke, ale jak to mi powiedzial Jurek Skarzynski przed moim debiutem w maratonie "Mariusz, tylko spokojnie".

1 komentarz:

Unknown pisze...

Gratuluje powrotu! masz w sobie dużo siły! życzę powodzenia i dalszych sukcesów w tym co kochasz..
K..